Wodę z Morza Martwego Najel, wypatrzyłam w Lawendowej Szafie. Wcześniej też wyczytałam wiele niesamowitych właściwości tej wody. Szczególnie zaciekawiło mnie to, że wspiera leczenie łuszczycy. No po prostu musiałam spróbować...
Woda zamknięta była w ciemnej, plastikowej buteleczce z zamknięciem disc top. Rzadko korzystałam z takiego otwierania opakowania, zazwyczaj odkręcałam nakrętkę. Konsystencja była nieco gęstsza niż zywczjanej wody z kranu, dało zauważyć się to gołym okiem.
Wodę próbowałam stosować na wiele sposobów. Po pierwsze jako tonik/mgiełkę do twarzy. Najpierw w proporcji z wodą 1:1, później 1:2. W obu wariantach odczuwałam pieczenie skóry i słony smak na ustach. Było to nie przyjemne i szybko zrezygnowałam z tego pomysłu. Następnie próbowałam spryskiwać wodą skalp, ale zazwyczaj kończyło się to posklejanymi włosami.Wodą wzbogacałam też żel pod prysznic i szampon. Taki dodatek do kosmetyków (ok. 10 ml wody na 400 ml żelu/szamponu) dość mocno zmieniał strukturę kosmetyków. W przypadku żelu pod prysznic, dodatek wody z Morza Martwego powodował u mnie lekkie szczypanie skóry. Natomiast jako dodatek do szamponu powodował, że włosy były jakieś takie sztywne. Ostatecznie zużyłam tą wodę jako dodatek do kąpieli ciała i stóp. Podczas tych zabiegów nie zauważyłam jakiś spektakularnych efektów (właściwie żadnych).
Generalnie woda najczęściej powodowała u mnie podrażnienie i pieczenie, nie zauważyłam też aby w jakiś pozytywny sposób wpływała na skórę z łuszczycą.
Oczywiście właściwości wody z Morza Martwego są niezaprzeczalne, ale nie ma co się łudzić, że 200 ml wody sprawi cuda.
Skład:
Maris Aqua (Chloride, Magnesium, Calcium, Potassium, Sodium, Iodide, Sulphate, Bromide, Fluoride, Iron, Zinc, Copper, Manganese)
Ocena produktu:
Nie dla mnie.
Pojemność:
200 ml
Cena:
17,47
oj nie dla mnie również;)
OdpowiedzUsuńTrochę niewypał...
UsuńJa to bym nie zużyła tej wody do końca ... Po pieczeniu bym się zniechęciła.
OdpowiedzUsuńTrochę było mi żal ją wyrzucać :)
UsuńNie dla mnie, moja skóra nie lubi bardzo słonych produktów.
OdpowiedzUsuńJak się okazuje moja skóra również :)
UsuńJedyną sól, którą stosuję (w celach kosmetycznych) to epsom - dodaję do kąpieli i faktycznie, cudownie uspakaja mięsnie (zwłaszcza po treningu). Jeśli chodzi o twarz czy włosy/skalp to ja również nie lubię na słono ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że daje u Ciebie taki zły efekt na skórze.
OdpowiedzUsuńNiestety :)
UsuńDość drogi bubelek....
OdpowiedzUsuńDokładnie...
UsuńTo chyba produkt nie dla mnie (: Obserwuję!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie wrócę do niego. Ja również obserwuję :)
UsuńCzego to się nie sprzedaje.
OdpowiedzUsuńWszystko :D
Usuń