piątek, 31 stycznia 2020

Haul kosmetyczny czyli co nowego w styczniu

No i pierwszy miesiąc, już nie tak Nowego Roku za nami! Czas zatem na zakupowe podsumowanie stycznia.
Zgodnie z planem na rok 2020, postanowiłam dość mocno ograniczyć mój zakupoholizm kosmetyczny. Chociaż często mnie aż skręcało, aby coś kupić, twardo trzymałam się ustalonych zasad. Oto co kupiłam w styczniu:

Haul kosmetyczny czyli co nowego w styczniu

1. Polka - Maseczka do twarzy miedź i wody termalne.
2. Soraya - Plante - Pianka do mycia twarzy
3. Rossmann - Isana - Pianka do golenia Sensitive
4. Ava Laboratorium - Enzymatyczna maseczka do twarzy

Udało mi się kupić tylko te rzeczy, które były u mnie na wykończeniu lub nie miałam ich wcale. A maseczkę Polka dostałam gratis.

środa, 29 stycznia 2020

Garnier - Skin Active - Oczyszczjąca maseczka do twarzy

Garnier - Skin Active - Oczyszczjąca maseczka do twarzy

Maseczką dorwałam na wyprzedaży za kilka złotych. Nigdy wcześniej jej nie stosowałam, więc postanowiłam ją przetestować.
Maseczka zamknięta była w jednorazowej saszetce. Była dość rzadka, więc trzeba było ją nakładać ostrożnie, by nie spłynęła między palcami. W maseczce wyczuwalny był jakby zapach zielonej herbaty (zapewne to ta herbata matcha), a sama maseczka miała miętowy kolor.
Po nałożeniu dość szybko tężała i zastygła na suchy wiór. Przez kilka minut po nałożeniu, dawała uczucie chłodzenia. Gdy zaschła całkowicie, dawała uczucie bardzo mocnego ściągnięcia skóry.
Zmywanie, o dziwo poszło dość szybko, bo po namoczeniu maseczki, stawała się ona miękka i łatwa do mycia.
Po zastosowaniu, cera była odświeżona, wygładzona i ogólnie dobrze wyglądała. Efekt nie utrzymywał się długo, ale jak dla mnie było to wystarczające.
W sumie taki przeciętniaczek, był, skończył się i w sumie nic więcej...

Skład:
Aqua/Water, Kaolin, Glycerin, Butylene Glycol, ZEA Mays Starch/Corn Starch, Decyl Glucoside, Sodium Laureth Sulfate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, CI 77891/Titanium Dioxide, Zinc Gluconate, Camellia Sinensis Leaf Extract, Carrageenan, Tetrasodium EDTA, Citric Acid, Xanthan Gum, Menthol, Dextrin, Salicylic Acid, Phenoxyethanol, CI 61570/Green 5, CI 77492/Iron Oxides, Linalool, Geraniol, Limonene, Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Parfum/Fragrance

Ocena produktu:
OK

Pojemność:
8 ml

Cena:
6,99

poniedziałek, 27 stycznia 2020

Nivea - Lekki mus do pielęgnacji ciała dzika malina + biała herbata

Nivea - Lekki mus do pielęgnacji ciała dzika malina + biała herbata

Mus kupiłam w Rossmannie na promocji 2 + 2. Kupując go byłam przekonana, że to będzie kosmetyk do mycia. Jakież było moje zdziwienie, gdy po niego sięgnęłam z zamiarem użycia i zauważyłam, że jednak się tym nie umyję...
Wydobywanie musu z opakowania było niemal bezproblemowe. Jedynie podczas ostatniego użycia, pryskał z różnym natężeniem w różnych kierunkach.
Konsystencja musu przypominała nieco piankę do golenia, ale była nieco bardziej wodnista. Mus dobrze rozprowadzał się po skórze, ale wolno się wchłaniał. Wiele razy po nałożeniu, musiałam dość długo czekać, aby założyć ubranie (co trochę mnie irytowało). Pozostawiał też delikatną i lepką powłoczkę.
Zapach był bardzo przyjemny, owocowy, raczej orzeźwiający niż mdły. Mimo wszystko daleko było mu do naturalnego zapachu dzikich malin... Zapach długo utrzymywał się na ciele, ubraniu i pościeli.
Skóra była nawilżona, ale brakowało tu jakiegoś dodatkowego odżywienia. Mus zdecydowanie lepiej sprawdziłby się w miesiącach letnich. Zimą jego działanie mimo wszystko było zbyt słabe.
Zatem zapewnienie producenta o intensywnym nawilżeniu i błyskawicznym wchłanianiu uważam za przesadzone. Z pewnością był to ciekawy kosmetyk, ale nie na tyle aby do niego powrócić.

Skład:
Aqua, Glycerin, Isobutane, C15-19 Alkane, Isopropyl Palmitate, Paraffinum Liquidum, Alcohol Denat., Stearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Propane, Butyrospermum Parkii Butter, Dimethicone, Butane, Trisodium EDTA, Sodium Cetearyl Sulfate, Citric Acid, Phenoxyethanol, Limonene, Linalool, Citronellol, Benzyl Alcohol, Alpha-Isomethyl Ionone, Parfum

Ocena produktu:
OK

Pojemność:
150 ml

Cena:
19,99

sobota, 25 stycznia 2020

Rossmann - Isana - Pianka do golenia malina + jaśmin

Rossmann - Isana - Pianka do golenia malina + jaśmin

Jak zapewne nie trudno się domyślić, piankę kupiłam w Rossmannie. W sumie nie miałam pomysłu co kupić, więc postanowiłam kupić coś taniego (a za tą piankę zapłaciłam mniej niż 4 złote!).
Wydobywanie pianki z opakowania było bezproblemowe, jedynie na końcu przy ostatnim zastosowaniu, pianka zbuntowała się nieco i zaczęła rozpryskiwać się wkoło.
Zapach tej pianki był obłędny! Ja wyczuwałam tam głownie zapach malinowy, z niewielką domieszką kwiatowego. Był on przez to orzeźwiający i kojarzył mi się z letnią beztroską.
Sama pianka po wydobyciu z opakowania była dość sztywna i zbita ale po mimo to gładziutko rozprowadzała się po skórze. Zmiękczała nieco włoski dzięki czemu golenie przebiegało bez problemowo. Oczywiście zdarzały się zacięcia, ale to już kwestia moich umiejętności.
Tak naprawdę pianka nie miała minusów (jak dla mnie). A przy tym pachniała cudownie.

Skład:
Aqua, Glycerin, Triethanolamine, Stearic Acid, Palmitic Acid, Butane, Laureth-23, Propane, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Sodium Laureth Sulfate, Parfum, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, Potassium Sorbate, Sorbic Acid, Phenoxyethanol

Ocena produktu:
Bardzo dobry

Pojemność:
150 ml

Cena:
3,79

czwartek, 23 stycznia 2020

Bielenda - Botanic Spa Rituals - Maseczka regenerująca kurkuma + chia

Bielenda - Botanic Spa Rituals - Maseczka regenerująca kurkuma + chia

Bielenda ma coś w sobie, co sprawia, że jakoś nie mogę przejść obojętnie obok ich kosmetyków. Tak też było w przypadku tej maski, którą kupiłam w jakiejś promocji w Rossmannie. A, że było to tak dawno, obawiałam się czy się nie przeterminuje... na szczęście tak się nie stało.
Maska zamknięta była w szklanym opakowaniu, podobnym w jakie pakowane są kremy do twarzy. Z jednej strony łatwo było wydobyć maseczkę i dosłownie "wylizać" ją do ostatniej kropli. Z drugiej jednak strony opakowanie było ciężkie, mało poręczne  i naprawdę trzeba było uważać aby go nie stłuc. A jak mam już się czepiać opakowania, to dodam, że wszelkie błyszczące elementy opakowania w kosmetykach, bywają trudne do sfotografowania.
Maska miała intensywny, żółto-pomarańczowy kolor (dokładnie taki jaki był zaprezentowany na wierzchu opakowania). Pachniała dość intensywnie kurkumą. Konsystencja wizualnie przypominała mus, ale była dość twarda, przez co maska nie rozprowadzała się po twarzy gładko. Nakładając ją na twarz, należało ją jakby "przykleić" i lekko wmasować w twarz. Maska zastygała dość szybko, a gdy zaschła całkowicie, zmycie jej było nieco kłopotliwe. Często resztki maski pozostawały na linii włosów (podczas zmywania resztki maski przesuwały się ku górze) co wyglądało źle. Dlatego też, zawsze po zastosowaniu maski myłam włosy. Nawet po bardzo dokładnym zmyciu maski, resztki maski pozostawały na skórze, o czym dowiadywałam się rano, widząc żółtą poduszkę (na szczęście dało się to uprać). Zdarzyło mi się, że maską (wprost ze słoiczka) poplamiłam białą część garderoby... niestety tej plamy nie dało się sprać...
Jak można się domyślać, maska lekko odbarwiała skórę, ale nie był to widoczne (jedyny ślad to brudna poduszka). W moim przypadku, efekt lekko zażółconej skóry, pozwalał mi ukryć rozszerzone naczynka, zwłaszcza po nałożeniu makijażu.
Nie wiem czy to rzeczywiście była maska regenerująca, bo niby jak miałabym to ocenić? Bardziej skłaniałabym się do zakwalifikowania jej do grona oczyszczających, bo działała podobnie. Po jej zastosowaniu, cera była gładka i odświeżona.
Wydajność to ponad 10 zastosowań, czyli więcej niż sugerował producent.
Podsumowując, maska ani mnie nie zachwyciła ani nie zraziła. Była po prostu OK.

Skład:
Aqua (Water), Kaolin, Glycerin, Magnesium Aluminum Silicate, Gluconolactone,Zea Mays (Corn) Starch, Sodium Lactate, Curcuma Longa Root Extract,Salvia Hispanica Seed Extract, Illite, Quartz, Calcite, Xanthan Gum,Sodium Dehydroacetate, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum (Fragrance),Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool

Ocena produktu:
OK

Pojemność:
50 ml

Cena:
23,99 

wtorek, 21 stycznia 2020

Sylveco - Vianek - Nawilżający krem pod oczy z ekstraktem z lnu

Sylveco - Vianek - Nawilżający krem pod oczy z ekstraktem z lnu

To już drugi krem pod oczy z serii Vianek, jaki zużyłam. Poprzednio stosowałam wersję odżywczą, a racji tego, że lubię testować nowe kosmetyki, postanowiłam sięgnąć po coś innego.
W kremach od Vianka, a właściwie od Sylveco uwielbiam opakowania typu airless, zwłaszcza gdy chodzi o kremy pod oczy.
Podobnie do swojego poprzednika, wersji odżywczej, również miał lekką formułę, bardzo szybko się wchłaniał, bez pozostawiania tłustej powłoczki. Zapach był niemal nie wyczuwalny, bardzo delikatny. Dobrze sprawdzał się pod makijaż.
Działanie kremu było bardzo delikatne, a nawet za delikatne ja na sezon grzewczy. Moja skóra wokół oczu, w tym okresie potrzebuje znacznie większego poziomu nawilżenia. Dlatego też, stosując go na noc, nakładałam go znacznie grubszą warstwą niż na dzień.
Sądzę, że taki krem sprawdziłby się fajnie w okresie wiosennym lub jesiennym, o wiele lepiej niż w zimowym gdy moja skóra łatwo się przesusza. Co więcej mógłby się okazać zbyt słaby, dla skór z większą ilością zmarszczek lub bardzo przesuszonych.
Zapewne sięgnę jeszcze po inne warianty tego kremu, ale to wiosną, gdy będą ku temu lepsze warunki.
 
Skład:
Aqua, Triticum Vulgare Germ Oil, Coco-Caprylate, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Glyceryl Stearate, Linum Usitatissimum Seed Extract, Sodium Hyaluronate, Stearic Acid, Cetearyl Alcohol, Xanthan Gum, Tocopheryl Acetate, Benzyl Alcohol, Parfum, Dehydroacetic Acid
 
Ocena produktu:
Dobry
 
Pojemność:
15 ml
 
Cena:
23,35

niedziela, 19 stycznia 2020

Laktacyd - Emulsja do higieny intymnej łagodząca podrażnienia


Laktacyd - Emulsja do higieny intymnej łagodząca podrażnienia

Chociaż o emulsji Laktacyd słyszałam wielokrotnie i często widywałam ją na półkach w sklepie, to jakoś nie było mi po drodze aby po nią sięgnąć. Wreszcie z braku pomysłu co kupić, postanowiłam ją wypróbować.
W produktach tego typu, ważny jest dla mnie komfort stosowania. W przypadku tego kosmetyku, tak było, bo opakowanie z pompką działało bez zarzutu, od początku do końca i nie zacinało się.
Konsystencja taka w sam raz, nie za rzadka, kremowo-żelowa. Taka trochę otulająca.
Sama emulsja miała delikatny i subtelny zapach. Dobrze oczyszczała okolice intymne, zapewniając uczucie świeżości i czystości. Nie podrażniała, wręcz łagodziła pieczenie czy swędzenie.
Nie spodziewałam się, że "taki" Laktacyd, sprawdzi się u mnie tak dobrze. Dlatego ponownie sięgnęłam po tą markę ponownie (a nie zdarza się to często) ale w innej odsłonie.

Skład:
Aqua, Magnesium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Phenoxyethanol, Hydrolized Rice Protein, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Glycol Distearate, Sodium Laureth Sulfate, Arnica Montana Extract, PEG-55 Propylene Glycol Oleate, Propylene Glycol, Laureth-10, Glyceryl Laurate, Lactic Acid, Cocamide MEA, Parfum, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone

Ocena produktu:
Bardzo dobry.

Pojemność:
200 ml

Cena:
10,49

piątek, 17 stycznia 2020

Soraya - Plante - Roślinna esencja tonizująca

Soraya - Plante - Roślinna esencja tonizująca

Gdy tylko seria Soraya Plante pojawiła się na półkach w Rossmannie, stwierdziłam że jest to moje absolutne "must have". Na początek zdecydowałam się na zakup roślinnej esencji tonizującej, bo akurat tego elementu w mojej pielęgnacji brakowało.
W opakowaniu, esencja wyglądała po prostu jak woda. Jedynie słodkawo - ziołowy zapach zdradzał, że to nie tylko woda.
Stosowałam ją dwa razy dziennie, przed nałożeniem kremu, czy to dziennego czy nocnego. Po zastosowaniu skóra była odświeżona a uczucie ściągnięcia znikało. Nie zauważyłam, niestety żadnego dodatkowego nawilżenia czy łagodzenia podrażnień.
Była dość wydajna, bo wystarczyła mi na ponad dwa miesiące, codziennego stosowania, dwa razy dziennie.
Ostatecznie esencja robiła co miała robić czyli tonizowała. Na tym kończyła się jej rola. Była po prostu OK, bez większego efektu wow.

Skład:
Aqua, Citrus Aurantium Amara Flower Water, Glycerin, Propanediol, Cryptomeria Japonica Bud Extract, Undaria Pinnatida Extract, Gluconolactone, Butylene Glycol, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate

Ocena produktu:
OK

Pojemność:
200 ml

Cena:
15,99

środa, 15 stycznia 2020

Nivea - Deo Beauty Elixir - Antyperspirant w kulce Deomilk 48h Mild

Nivea - Deo Beauty Elixir - Antyperspirant w kulce Deomilk 48h Mild

Jak już wspominałam we wpisie dotyczącym wersji dry, oba dezodoranty z serii Deomilk kupiłam na promocji w Rossmannie. Wiele razy, Nivea sprawdzała się u mnie dobrze, więc ochoczo sięgnęłam po dwa antyperspiranty w ofercie 1 + 1.
Opakowanie tak, jak w wcześniej recenzowanej wersji, nie do końca mi się podobało, ze względów praktycznych (ciężkie, szklane, z zaokrągloną nakrętką).
Zapach lekko mleczny, podobny do wersji Dry, ale trochę bardziej łagodny.
Ochrona przed potem, również nie była dla mnie wystarczająca. Po kilku godzinach od zastosowania, stresowałam się czy moja pacha jest sucha i czy przypadkiem nie pachę nieprzyjemnie. Naprawdę, taki dodatkowy stres nie był mi potrzebny...
Oczywiście, wersja mild, ma mniejszą pojemność, niż standardowe antyperspiranty Nivea - 40ml.
Ani wersja dry, ani wersja mild nie zachwyciły mnie swoim działaniem. Były po prostu nieskuteczne. Z pewnością nie sięgnę po żaden inny kosmetyk z serii Deomilk.

Skład:
Aqua, Aluminum Chlorohydrate, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Steareth-2, Steareth-21, Parfum, Sodium Lactate, Lactose, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Histidine HCl, Threonine, Lysine HCl, Arginine, Serine, Glycogen, Alanine, Glutamic acid, Glycyrrhiza Glabra Root Extract, Persea Gratissima Oil, Octyldodecanol, Mannitol, Sucrose, PCA, CITRULLINE, Trisodium EDTA, Benzyl Alcohol, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol

Ocena produktu:
Nie dla mnie!

Pojemność:
40 ml

Cena:
9,90

poniedziałek, 13 stycznia 2020

Bioderma - Hydrabio H2O - Nawilżający płyn micelarny

Bioderma - Hydrabio H2O - Nawilżający płyn micelarny

Miniaturkę płynu micelarnego od Biodermy, otrzymałam w box'ie kosmetycznym od doz.pl.
Służył mi do pierwszego etapu oczyszczania twarzy. A stosowałam go codziennie wieczorem, przez około miesiąc (czyli starczył na dość długo).
Zapach tego płynu micelarnego był bardzo delikatny i niemal nie wyczuwalny.
Dobrze rozpuszczał tusz (nie wodoodporny), świetnie radził sobie z podkładem, nie pozostawiał "pandy". Był bardzo delikatny, nie podrażniał, nie szczypał w oczy. Nie pozostawiał też żadnej tłustej warstwy na skórze ani się nie lepił. Dawał uczucie dobrze oczyszczonej cery, bez uczucia ściągnięcia. 
Przy mojej mieszanej cerze, radził sobie świetnie i jeśli tylko trafi się okazja, z pewnością sięgnę po niego ponownie.

Skład:
Water (Aqua), Glycerin, Peg-6 Caprylic/Capric Glycerides, PolySorbate 20, Peg-40 Hydrogenated Castor Oil, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Rhamnose, Mannitol, Xylitol, FructooligoSaccharides, Propylene Glycol, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Hexyldecanol, Sodium Hydroxide, Citric Acid, Niacinamide, Disodium Edta, Cetrimonium Bromide, Fragrance (Parfum)

Ocena produktu:
Bardzo dobry

Pojemność:
100 ml

Cena:
9,06

sobota, 11 stycznia 2020

Le Cafe de Beaute - Peeling do twarzy "Koktajl witaminowy"

Le Cafe de Beaute - Peeling do twarzy "Koktajl witaminowy"

Peeling upolowałam w Lawendowej Szafie. Zaciekawiła mnie forma peelingu - gommage.
Peeling był bardzo gęsty i zbity. Kryształki cukru połączone były olejkiem. Przed użyciem, warto było wymieszać peeling, uciskając opakowanie, aby uzyskać jednolitą konsystencję. W przeciwnym wypadku, z opakowania wypływał najpierw olejek, a nie peeling.
Kryształki cukru były sporych rozmiarów, przez co peeling był mocnym zdzierakiem. Dodając odrobinę wody, można było stopniować jego intensywność.
Po zastosowaniu, skóra była oczyszczona a suche skórki skutecznie usunięte. Dodatkowo skóra była nawilżona, ale nie tłusta.
Zapach był bardzo przyjemny, owocowy. Aż miałam ochotę go zjeść.
Opakowanie w formie tubki, nie było dobrym rozwiązanie w przypadku tak gęstego produktu. Wydobywanie go wymagało sporo wysiłku.
Nie nazwałabym tego peelingu gommage, był to po prostu peeling cukrowy do twarzy.
Generalnie peeling był bardzo skuteczny ale zbyt mocny jak dla mnie. Polecam go jednak fanom mocnych zdzieraków.

Skład:
Sucrose (Sugar Powder), Citrus Aurantium (Neroli) extract , Citrus reticulata (Tangerine) extract , Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil , Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Sucrose Stearate, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Aqua, Citrus reticulata (Tangerine) essential Oil, Panthenol, Cinnamomum Verum (Cinnamon) essential Oil , Ascorbic Acid (Vitamin C), Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Riboflavin (Vitamin B), Xanthan Gum, Parfum, Benzyl Alcohol

Ocena produktu:
Dobry

Pojemność:
100 ml

Cena:
13,09

czwartek, 9 stycznia 2020

Elfa Pharm - Vis Plantis - Żel pod prysznic żurawina i malina moroszka

Vis Plantis - Żel pod prysznic żurawina i malina moroszka

Często kupuję oczami. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ładne opakowanie i obietnica ciekawego zapachu skuszą mnie do zakupu kosmetyku. Tak też było i tym razem...
Żel zamknięty był w dużej, plastikowej butelce z nakrętką typu disctop. Ze strony opakowania nie miałam żadnych niedogodności. No może jedynie mogłabym się przyczepić, że niebyło przeźroczyste i nie mogłam kontrolować zużycia.
Sam żel robił to co powinien: mył, odświeżał, dobrze się pienił. Po zastosowaniu skóra nie była przesuszona, ani podrażniona.
Pachniał ładnie, ale spodziewam się zapachu bardziej owocowego i orzeźwiającego. Tutaj zapach owoców stłumiony był pudrowym zapachem.
Generalnie żel był przyjemny w użytkowaniu, ale zapach nie do końca mnie urzekł...

Skład:
Aqua , Sodium C14-C16 Olefin Sulfonate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Glyceryl Caprylate/Caprate, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Coco Glucoside,Glyceryl Oleate, Citric Acid, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Tocopherol, Lactic Acid, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Parfum, Sodium Chloride,Citric Acid, Polysorbate-80, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Limonene, Alpha- Isomethyl Ionone

Ocena produktu:
OK

Pojemność:
400 ml

Cena: 
14,00

wtorek, 7 stycznia 2020

Rossmann - Isana - Odprężająca sól do kąpieli Good Dreams

Rossmann - Isana - Odprężająca sól do kąpieli Good Dreams

Z zużyciem tej soli czekałam na odpowiedni moment, gdy wprost po kąpieli będę mogła się położyć.
Sól w opakowaniu miała intensywny, fioletowy kolor. Jednak woda zabarwiła się na różowo-fioletowy kolor, tworząc przy tym niewielką pianę, która dość szybko zniknęła.
Zapach przypominał lawendę ale nie był to naturalny zapach, raczej syntetyczny. 
Co do właściwości pielęgnacyjnych, to nie zauważyłam niczego szczególnego na plus. Co najwyżej mogę dać malutkiego plusa za brak podrażnień.
Spodziewałam się po tej soli mocno lawendowego zapachu, który wprost z wanny "pojdzie" ze mną do łóżka i utuli mnie do snu. Niestety tak się nie stało, zapach został w łazience a z zaśnięciem musiałam poradzić sobie sama...
Moje oczekiwania nie zostały spełnione, więc odpuszczę sobie ponowny zakup.

Skład:
Maris Sal, Sodium Methyl Oleoyl Taurate, Parfum, Silica, Lavandula Angustifolia Oil, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Alcohol, Aqua, Ci 14720, Ci 60730, Linalool, Sodium Chloride, Sodium Sulfate

Ocena produktu:
Bez szału...

Pojemność:
80g

Cena:
3,19

niedziela, 5 stycznia 2020

Pharmaceris P - Płyn keratolityczny do owłosionej skóry głowy i ciała

Pharmaceris P - Płyn keratolityczny do owłosionej skóry głowy i ciała

Łuszczyca na skórze głowy towarzyszy mi już od wielu lat. Walczę z nią z różnym skutkiem, dlatego chętnie sięgam po wszelakie mazidła zmniejszające łuskę i łagodzące świąd.
Płyn znajdował się w plastikowym opakowaniu z atomizerem. Niestety atomizer często się zacinał co powodowało moją irytację. Butelkę należało trzymać pionowo, aby spryskać skórę głowy. W innym wypadku było to niemożliwe.
Sam płyn nie miał zbyt intensywnego zapachu, pachniał raczej aptecznie.  Stosowałam go wyłącznie na skórę głowy, w miejscach gdzie występowała łuszczyca. Przy spryskiwaniu skóry głowy, pienił się dość intensywnie.
Podczas jego stosowania zauważyłam dwa pozytywne efekty: zmniejszenie świądu i łatwiejsze usuwanie łuski. Jak dla mnie to całkiem niezły efekt.
Jak wiadomo, nie jest to lek, więc nie wyleczy łuszczycy. Jednak przynosi on zauważalną ulgę, więc warto rozważyć jego zakup.

Skład:
Aqua (Water), Urea, 1,2-Hexanediol, Sodium Caproyl/Lauroyl Lactylate, Sodium Oleoyl Sarcosinate, Sodium Lauryl Sulfoacetate, Pentylene Glycol, Glycerin, Salicylic Acid, Hydroxyacetophenone, Cichorium Intybus (Chicory) Root Extract, Sodium Oleate, Sodium Chloride, Polydextrose, Dextrin, Niacinamide, Xanthan Gum, Amylopectin, Salix Alba (Willow) Bark Extract, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Triethyl Citrate

Ocena produktu:
OK

Pojemność:
125 ml

Cena:
37,99

piątek, 3 stycznia 2020

Kosmetyki do statystyki czyli kosmetyczne podsumowanie roku 2019

To najdłużej przygotowywany przeze mnie post na tym blogu. Dane do niego zbierałam przez cały rok 2019, od 1 stycznia do 31 grudnia. 
A o co dokładnie chodzi?
W roku 2019 postanowiła zbadać (na własnym przykładzie) ile wydaję na kosmetyki pielęgnacyjne (bez kosmetyków kolorowych), jakie marki najczęściej kupuję, gdzie, jak idzie mi zużywanie kosmetyków i jakie są moje zapasy kosmetyczne.
Ciekawe? Zapewne będzie... nawet dla mnie samej.
Zaczynamy!

Ile to kosztowało?


W roku 2019, wydałam na kosmetyki pielęgnacyjne (bez kolorówki) 1.645,47 złotych. Trafiło do mnie 207 nowych produktów.
Za darmo (w ramach współpracy, jako gratis do zakupów lub wygrana) otrzymałam 42 sztuk kosmetyków.
Średnia cena jednego produktu kupionego przeze mnie to ok. 9,97. Średnio miesięcznie, wydawałam na kosmetyki 137,12.


wydatki kosmetyczne wg.miesięcy

Jak łatwo zauważyć, najwięcej na kosmetyki wydałam w listopadzie, bo aż 232,67. W listopadzie poddałam się zabiegowi keratynowego prostowania włosów i z tego powodu kupiłam specjalistyczne kosmetyki podtrzymujące efekty zabiegu. 
Najmniej kupiłam w październiku (i jestem z tego dumna!), bo wydałam zaledwie 59,96 i kupiłam zaledwie 4 szt. kosmetyków.

Ulubione marki

top 10 - ulubione marki 2019

Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że ulubioną marką w 2019 roku było Sylveco. Na kosmetyki Sylveco wydałam najwięcej, bo w ciągu roku było to aż 320, 74 zł. Łącznie z Sylveco trafiło do mnie 20 kosmetyków, 18 z nich kupiłam, 2 dostałam w pudełkach z doz.pl.

Nie jest dla mnie również zaskoczeniem, że na drugim miejscu znalazło się Oriflame, mam do tej marki jakiś taki stary sentyment. Po mimo, że znam wiele lepszych kosmetyków, to zawsze potrafią mnie skusić ładnym opakowaniem i pięknymi zapachami. Na kosmetyki od Oriflame wydałam 162,55, kupując ich łącznie 24 sztuki.

Amazon Keratin znalazł się na trzecim miejscu pod względem poniesionych kosztów, tylko dlatego, że szampon i odżywka tej marki były dość drogie. Nie koniecznie są moimi ulubionymi produktami.

Sporo wydałam również na takie marki jak Bielenda, Ziaja, Eco Laboratorie czy Isana. Ziaja i Isana znajdują się w ilościowej czołówce kupionych kosmetyków. Z Ziai kupiłam 15 szt. kosmetyków, i były to głównie maseczki w pojedynczych saszetkach. Natomiast z Isany kupiłam 12 szt. kosmetyków i były to głównie sole do kąpieli.

 Gdzie kupuję?


W mojej okolicy znajduje się Rossmann i drogeria Jasmin. Dlatego fajną opcją są dla mnie sklepy internetowe (drogerie, apteki).

top 10 - miejsce zakupu

W 2019 roku najwięcej kosmetyków kupiłam w Rossmannie. Tam też zostawiłam najwięcej swoich pieniędzy. No cóż... mam go najbliżej i nawet z nudów lubię się do niego wybrać i pooglądać kosmetyki. Niestety nigdy nie kończy się tylko na oglądaniu.

Druga w kolejności ilości zakupionych kosmetyków jest Apteka Internetowa (AI) doz.pl. I chociaż nie wydałam tam najwięcej, to właśnie z stamtąd trafiła do mnie spora część kosmetyków. Nie będę ukrywać, że powodem zakupów tam, są boxy kosmetyczne, które pojawiają się co kilka miesięcy. W ubiegłym roku udało mi się zgarnąć trzy takie pudełka.

Pod względem wydanych pieniędzy, na drugim miejscu znalazła się apteka internetowa Gemini. Robiłam tam regularne zakupy, jednak zrezygnowałam z niej na rzecz doz.pl

Trzeci w kolejności pod względem ilości kupionych kosmetyków był sklep internetowy Oriflame. Kupiłam tam w sumie 24 kosmetyki. Tak jak pisałam wcześniej, mam sentyment do tych kosmetyków i nie potrafię całkowicie z nich zrezygnować.

Natomiast, trzecie miejsce pod względem wydanych pieniędzy zajął sklep internetowy Lawendowa Szafa. Zapewne przyczyniły się do tego zakupy zrobione w grudniu na wyprzedaży - 40%.

Co ciekawe, kosmetyki kupowałam częściej w internecie, niż stacjonarnie. W sklepach stacjonarnych kupiłam 95 szt. kosmetyków, a 112 szt. w internecie. Również wartościowo, w internecie wydałam więcej - 851,10, natomiast w sklepach stacjonarnych wydałam 794,37.

Zużywanie


 I czas chyba na najważniejszy wniosek z tego badania. Czy rzeczywiście musiałam tyle kupić?

zużywanie kosmetyków

Zużyłam 58% kupionych kosmetyków. Pozostałe 42% zalega w moich zapasach lub jest obecnie używane. Zatem, niemal 700 złotych mogło pozostać w mojej kieszeni, bez większego uszczerbku na pielęgnacji mojego ciała.

I co dalej?


Jak pokazało moje małe doświadczenie, spontaniczne zakupy, bez planu, zazwyczaj kończą się sporymi ubytkami w budżecie.
W 2020 zamierzam wprowadzić sporo zmian w moich zakupach kosmetycznych i zapanować nad wydatkami na nie.

Plan mam taki:
- zużyć wszystkie zapasy kosmetyczne (w tym próbki) z 2019 i lat poprzednich (takie też mam...),
- kupować tylko ten rodzaj kosmetyku, który jest na wyczerpaniu.

Zapewne, będę nadal korzystać z boxów z doz.pl, będę również brała w różnych konkursach i akcjach, gdzie do wygrania będą kosmetyki. 

Ciekawe, czy uda mi się wytrwać w moim postanowieniu... Oczywiście co miesiąc będę zdawać relację jak mi poszło, w serii postów z zakupami kosmetycznymi.

Trzymajcie kciuki!

P.S. W przyszłym roku też planuję taki post.
P.S.2 Tabele przestawne przydają się nie tylko w pracy 😎